NPS, czyli wskaźnik orędownictwa netto
We wspomnianej we wstępie bitwie przewagę może zdobyć grupa klientów, którzy są nazywani maruderami, destruktorami, detraktorami. To najbardziej niebezpieczna frakcja dla budowania lojalności. Ci klienci nie tylko najszybciej porzucą naszą firmę. Nawet kiedy są jeszcze klientami, aktywnie zniechęcają innych klientów do ponawiania zakupów czy kontynuowania współpracy. Malkontenci robią to także długo po tym, jak zakończą zakupy. Ich złość na firmę jest tak duża, że mają motywację by negatywnie rekomendować wiele miesięcy i lat po tym, jak przestali być klientami. Identyfikacja tej grupy klientów w największym stopniu pomaga w przeciwdziałaniu utracie kolejnych klientów. Bez dwóch zdań, każda firma powinna zidentyfikować tę grupę klientów, a następnie podjąć właściwą akcję naprawczą i zapobiegawczą. Inaczej wirus destrukcji zostanie wszczepiony innym niedoszłym klientom, czyli tym, którzy nawet nie staną się klientami.
Drugą grupą szczególnie ważną z perspektywy rozwoju firmy jest grupa promoterów (lub promotorów).
Są oni swoistym przeciwieństwem malkontentów. To optymiści, którzy mają silną motywację to tego, by rekomendować markę: produkty, usługi, pracowników. To dzięki tym klientom firma bezkosztowo pozyskuje nowych klientów, często o tym nawet nie wiedząc. Zachowania tej grupy bardzo zadowolonych klientów w najszybszy sposób przyczyniają się do wzmacniania siły marki. Promoterzy na czele ze swoimi ekstremistami, czyli apostołami marki, to grupa, którą warto zidentyfikować, by wiedzieć dokładnie, co i dlaczego buduje lojalność klientów zdobytych kiedyś obietnicą marketingową.
Ta grupa klientów może dać odpowiedź na pytanie, jaką rzeczywiście wartość firma daje klientom. Nie jaką ofertę wartości firma chce dać i jaką komunikuje klientom, ale jaką wartość realni klienci widzą, czują, słyszą. To na tej podstawie można wzmacniać komunikację marketingową, która precyzyjniej pozwoli dotrzeć do serc i umysłów nowych klientów. Dzięki temu łatwiej będzie pozyskać nowych klientów (świadomych obietnicy marki i doceniających to, co firma chce dla nich zrobić). Na koniec dodam, że warto zidentyfikować tę grupę także po to, by móc bezpośrednio na nią oddziaływać – czyli docenić fanów marki.
Trzecią grupą są klienci obojętni. W przeciętnym rozumieniu są to zadowoleni klienci (przecież się nie skarżą!), ale naprawdę są to tylko tymczasowo zadowoleni klienci. Maja duży potencjał na to, by stać się adwokatami marki, ale także, niestety, by stać się malkontentami. Zależy to od tego jak ich potraktujemy.
Warto więc zadać sobie pytanie, jak liczne są zastępy malkontentów, ilu klientów jest w szeregach promoterów i wreszcie ilu liczą oddziały obojętnych. Od tej wiedzy zależy bowiem wynik bitwy, jaka cicho toczy się pod oknami biur naszej firmy. Nie warto ulegać błędnemu przekonaniu, że obsługa klienta w naszej firmie jest ponadprzeciętna.
Lepiej to sprawdzić.