Grzech I. Moc błędnych założeń
Dorastanie w znanym środowisku, w kulturze z którą obcujemy na co dzień, wytwarza przekonanie, że to w jaki sposób myślimy my, jest jedynym, właściwym wszystkim ludziom na ziemi sposobem postrzegania otaczającej rzeczywistości. Takie błędne założenie jest szczególnie bliskie społeczeństwom, które pozostają relatywnie homogeniczne. Polacy są tego najlepszym przykładem. W zasadzie nie sposób odnaleźć w Europie drugiego, tak jednorodnego społeczeństwa, którego 96% populacji, czyli licząc pobieżnie blisko 37 mln ludzi, deklaruje posługiwanie się tym samym językiem polskim, przynależność do jednej słowiańskiej grupy etnicznej oraz wyznawaniem podobnych wartości. Jednorodność rodzi w tym przypadku istotne następstwa.
Brak codziennego konfrontowania się z odmiennościami potęguje wrażenie, że nasz „punkt widzenia” jest w zasadniczy sposób podzielany przez innych. W rzeczywistości każdy, kto wyjechał za granicę nawet na krótko, zdał sobie (czasami bardzo boleśnie) sprawę z faktu, że punkt widzenia zależy od miejsca zamieszkania i kultury narodowej. Często okazuje się, że ludzie poza granicami naszego kraju pochodzenia nie tylko myślą inaczej, ale działają z odmienną dynamiką i zaangażowaniem, podchodzą do życia z odrębną filozofią, a wartości, które są dla nich ważne, mogą znacznie odbiegać od naszego kodeksu moralnego. Podobnie w biznesie, utarty schemat działania w Polsce, w Niemczech i innych krajach europejskich wzbudzać może zdziwienie i niezrozumienie. To, co wydaje się oczywiste dla polskiego przedsiębiorcy przyzwyczajonego do pełnej samodzielności i scentralizowanego sposobu zarządzania, we współpracy z firmami zagranicznymi odbierane bywa z jednej strony jako anachroniczna apodyktyczność i przestarzały model kierowania, a z drugiej zaś jako nowatorskie i zbyt fantazyjne podejście do biznesu. Z pozoru wykluczające się skrajności, które w zależności od rejonu świata, dostrzegają w nas partnerzy handlowi.
Na pierwsze błędne założenie tożsamego myślenia, nakładają się dwa inne, z czego jedno ma szczególne znaczenie w biznesie. Nazwijmy je roboczo błędami skali i podejścia. Błąd skali dotyczy przeświadczenia, że nawet jeśli mieszkańcy innych krajów różnią się od nas w sposobie myślenia, to jednak muszą się dostosowywać do zachodnich standardów biznesowych. Jakby bowiem nie patrząc, to świat zachodni (czyli kraje europejskie oraz USA, Kanada oraz kilka pomniejszych gospodarek narodowych), nadaje tempo wymianie gospodarczej. Chociaż tego rodzaju osąd nie znajduje już potwierdzenia w rzeczywistości, wywołuje wrażenie, że szeroko rozumiany Zachód ze swoim punktem widzenia oraz standardami działania jest ogólnie przyjmowaną i podzielaną przez Obcych spoza kręgu tej cywilizacji perspektywą. Jednakże zachodni sposób myślenia jest typowy zaledwie dla nieco ponad 10% ludności świata i sprawdza się (jeśli w ogóle) tylko w obrębie kulturowo zbliżonych do siebie narodów. W efekcie, podejmowanie ryzyka rozpoczęcia działalności biznesowej w „egzotycznym” rejonie świata, dajmy na to w Azji Południowo-Wschodniej czy Afryce Subsaharyjskiej, obarczone jest na wstępie kolejnym błędnym założeniem. Twoja perspektywa mieszkańca świata zachodniego, to mocno zawężona skala, która raczej utrudnia, niż ułatwia „robienie biznesów”.
Błąd podejścia odnosi się z kolei do sposobu prowadzenia działalności biznesowej. Mowa tutaj o wielkim podziale kultur świata biznesu. Wszyscy funkcjonujemy w warunkach kapitalizmu rynkowego w jego różnych odmianach. Przywykliśmy zakładać, że do sukcesu gospodarczego wystarczają kapitał, dobry pomysł, nisza rynkowa i odrobina szczęścia. Niestety rzadko zdajemy sobie sprawę, że podejście do kapitalizmu zależy często od zaplecza kulturowego, które rzutuje na sposób prowadzenia biznesu i ostateczny sukces. Kultury biznesu dzielimy na dwa, do pewnego stopnia opozycyjne obozy – kultury protransakcyjne, nazywane też krajami sprzedaży pośredniej i kultury propartnerskie, czyli takie, w których niezbędne jest nawiązanie bezpośrednich relacji z klientami lub kontrahentami. W pierwszym przypadku rozpoczęcie działalności na obcym rynku wiąże się z niewielkimi barierami. Ludzie chętnie i w ekspresowym tempie podejmują oraz realizują tematy biznesowe. Liczy się pieniądz. Spoglądając na mapę świata, takie podejście kultywują np. Amerykanie, Kanadyjczycy, Szwedzi, Holendrzy czy Duńczycy. W drugim przypadku równie istotne co zyski, pozostają relacje z ludźmi. Dbanie o pozytywne stosunki, myślenie o korzyściach dla wielu stron, poznawanie siebie nawzajem zmierzające do zbudowania trwałego zaufania – to tylko kilka elementów niezbędnych do wejścia na rynki sprzedaży bezpośredniej(a takich na świecie znacznie więcej). Partnerskie podejście do biznesu jest typowe dla Hindusów, Irańczyków, Rosjan czy (w skali europejskiej) Włochów, Greków, Portugalczyków i do pewnego stopnia, Francuzów. Przyswojenie kulturowych różnic w podejściu do biznesu, pomaga uniknąć nieporozumień już na poziomie planowania działalności w danym kraju. Pozwala też zaoszczędzić sporo nerwów oraz pieniędzy.