Supermarket. Maj. Piękna pogoda. Sobota (później już tylko niedziela niehandlowa). Godzina dowolna. Straszne tłumy przy kasie, pełne koszyki (głównie mięso, opał na grilla i alkohol). Taśmy przy kasach załadowane do pełna. I pośród tego ja, ubrana na biało (no dobra nie przesadzajmy), z jedną paczką chusteczek (niezbędny ekwipunek alergika). Może ktoś to przeżył, a może jednak był tą osobą z pełnym koszykiem, nieważne, ważne jest to, że niektórzy przyjaźnie, widząc listę moich zakupów, przepuszczają mnie przed siebie, a inni oczywiście. I tak zmęczona, zakatarzona i zła, czekam na swoją kolej. Uff dzięki Ci Panie za Twe hojne dary w postaci kas samoobsługowych. Cóż za ułatwienie i wygoda. I czego chcieć więcej (poza zdrowiem, pieniędzmi, willą z basenem i wszystkiego innego)?! Dzięki takim wynalazkom, zakupy są prostsze, a dany sklep, wybieram spośród milionów innych. Coraz częściej wspomina się, że najważniejsze to zaskoczyć klienta. Może. Tylko ja, jako klient (rzadko daję się zaskoczyć), nie oczekuję, że przy kasie staną wachlujące mnie osoby, ktoś przyniesie mi szklankę orzeźwiającego napoju, rozłożony zostanie kaszmirowy dywan i usiądę w fotelu, a jakaś dobra duszyczka, masując moje plecy, pozwoli ukoić moje skołatane nerwy (cóż za rasistowskie podejście). Oczekuję tylko szybkiego i prostego procesu zakupowego.
Właśnie! Dbanie o potrzeby klienta to wprowadzenie odpowiednich zmian, pozwalających na ułatwienie mu życia. Niestety zmniejszając wysiłek klienta, zwiększa się trud dokonywania zmian w firmie a co za tym idzie, pojawiają się problemy.
Pamiętaj: Nieumiejętne wprowadzanie zmian może przynieść nieprzewidziane i negatywne skutki.