13 maja 1940 roku po objęciu urzędu premiera Winston Churchill przekonywał w Izbie Gmin: „W tej sytuacji kryzysowej, […] pragnę powiedzieć Izbie tak, jak to powiedziałem ministrom wchodzącym do tego rządu: mogę wam obiecać tylko krew, znój, łzy i pot. […] Mamy przed sobą wiele, wiele miesięcy walki i cierpienia”. Jednym z elementów sukcesu brytyjskiego premiera był jego głos: silny i stanowczy, ale nie dyktatorski.
Czy udałoby mu się przekonać deputowanych, gdyby przemówienie to wygłosił łamiącym się głosem? Czy sprawiłby na zebranych wrażenie człowieka zdecydowanego, gdyby mówił cicho? Wreszcie, czy zapewniłby o swojej odwadze, gdyby jego głos brzmiał monotonnie?
Przyzwyczailiśmy się już, że wielu aktorów i dziennikarzy ma atrakcyjne głosy, bo jest to ich narzędzie pracy. A skoro jest to tylko narzędzie, to znaczy, że od nas zależy, jak go użyć, aby wzorem W. Churchilla „mieć na uwadze nie tylko to, by wyczerpać temat, ale także, by nie wyczerpać słuchaczy”. Badania dowodzą, że ludzie dysponujący głosem uznawanym za atrakcyjny są postrzegani jako bardziej dominujący, kompetentni, przedsiębiorczy, inteligentni, lepiej wykształceni, zgodni, silni, uczciwi, sumienni, uczuciowi i ciepli, etc. Czegoś brakuje na tej liście? – Jak sprawić, aby przekonać innych, że jesteśmy właściwymi ludźmi na właściwym miejscu i we właściwym czasie, mamy pożądane cechy człowieka, który sprawdza się w chwilach, gdy potrzebny jest spokój i pewność słusznego działania.