Na początku mojej pracy w roli trenera, do moich zadań należało, między innymi, odwiedzanie i wspieranie pracowników z Salonów Sprzedaży. Szkoliłem ze standardów obsługi Klienta i sprzedaży. Pomagałem też wdrażać je w praktyce. Do dziś pamiętam sytuację, kiedy podczas jednej z wizyt, udzielałem informacji zwrotnej Pani, która wtedy mogła być moją matką. Kiedy mówiłem do niej o swoich obserwacjach i o tym, co było dobrze, a co powinna zmienić, rozpłakała się. Byłem w szoku. Wcześniej nigdy mi się nie zdarzyła taka sytuacja.
Nie był to, niestety, płacz wynikający z wdzięczności czy radości z tytułu otrzymanego daru (tak często określa się informację zwrotną). Jak się okazało, ta Pani była przerażona tym, że zostanie zwolniona. To były lata 2002-2004, rynek pracy nadal należał wtedy do pracodawców. Tych przysłowiowych 10 kandydatów czekało „za bramą”. Oszczędzę sobie i czytelnikom analizy błędów, jakie popełniłem podczas tej rozmowy.
To spowodowało u mnie refleksję nad sposobem udzielania przeze mnie tej informacji. Uświadomiło mi, że schematyczne zastosowanie tzw. „kanapki” może różnie działać na ludzi o różnym stopniu wrażliwości.
Do feedbacku, który ma cel rozwojowy, trzeba się naprawdę przygotować. Należy uwzględnić kontekst, okoliczności, cechy adresata feedbacku. Warto pamiętać, że nie na każdego dana forma działa w takim samym stopniu. Duże znaczenie ma też forma, miejsce, głos, mowa ciała, słuchanie i wiele innych „miękkich” umiejętności. Nie każdy może być gotowy na informację zwrotną. Tych wniosków jeszcze mogę mnożyć.
Po latach, nie negując tego co napisałem wcześniej, doszedłem do wniosku, że to wszystko może nie zadziałać, jeżeli nie przygotujemy „żyznej i przyjaznej gleby” na której wyrośnie odpowiednia postawa i zaangażowanie do tego, aby feedback był pożądany, oczekiwany i traktowany szczerze jako dar. Do tego potrzebna jest kultura feedbacku, która jest częścią kultury organizacyjnej.