Żeby klienci byli zadowoleni…
Menedżerowie większości firm, inaczej niż w przypadku fizycznych parametrów produktu czy funkcjonowania firmy, nie kontrolują czynników wpływających na emocjonalne przeżycia klientów.
Pozostawiają je intuicji i talentowi pracowników, którzy rozmawiając z klientami uczą się radzić sobie na przykład z negatywnymi emocjami niezadowolonego klienta. Czy to są najlepsze z punktu widzenia realizacji strategii firmy sposoby – nie wiadomo. A co, jeśli pracownicy nie mają wrodzonego talentu do łagodzenia napięć w relacjach z klientem?
Bywa, że zarządzający firmą mają świadomość tego, że klienci doświadczają emocji, których z punktu widzenia wizerunku firmy warto by unikać, ale jeszcze częściej w ogóle nie zdają sobie z nich w ogóle sprawy. Czas dostawy, cena, sposób realizacji zamówienia, wygląd biura, w jakim pojawia się klient, nigdy nie jest zostawiony przypadkowi. Tymczasem czynniki wpływające bezpośrednio na emocje klienta rzadko są zdefiniowane, nie mówiąc już o ich kontroli. Co może zrobić firma, która ten obszar chce kontrolować? Winna określić, jakich emocji chce dostarczać klientowi. I tu kolejna przeszkoda. Nie jest łatwo powiedzieć jakich emocji klient powinien doświadczać w kontakcie z firmą. Wśród pracowników firm panuje swoisty „analfabetyzm” emocjonalny. Skoro na co dzień nie rozmawia się w firmie o klientach językiem ich emocji trudno oczekiwać, że będzie to łatwe.
Niestety dotyczy to także menedżerów. Często, gdy rozmawiamy z nimi o tym, jak chcieliby, żeby ich klienci czuli się w kontakcie z firmą (czyli jakich emocji mieliby doświadczać) słyszymy odpowiedź: „żeby byli zadowoleni, usatysfakcjonowani”. Gdy próbujemy dopytać o inne emocje często następuje cisza, a czasem pojawiają się przykłady tych emocji, których nasi rozmówcy chcieliby oszczędzić klientom, czyli złość, rozgniewanie, rozczarowanie, zawód. Pomyśl więc o swojej firmie. Jakich emocji mógłby doświadczać klient w kontakcie z Twoją firmą? Co chciałbyś, aby klient czuł? Możesz wybierać z o wiele większej palety: zauważenie, zaciekawienie, zaintrygowanie, podekscytowanie, poczucie bezpieczeństwa, swoboda i łatwość (brak wysiłku), zrelaksowanie i brak pośpiechu, bycie w centrum uwagi, rozbawienie, poczucie prestiżu, docenienia…
Czy odpowiedź jest dla Ciebie oczywista? Obawiam się, że pewnie nie. Dla wielu menedżerów, którzy nigdy nie myśleli w tych kategoriach o kliencie trudne jest określenie tego, jak firma chciałaby, aby czuł się w niej klient.
Jeżeli jednak Ty nie masz pewności co do tego, jakie konkretne emocje powinien doświadczać klient, to czy wiedzą to pracownicy będący na pierwszej linii kontaktu z klientem?
Jeśli nawet mają większą, wynikającą z ich doświadczenia wiedzę, to czy umieją ją wykorzystać i wywołać pożądane emocje u klientów?
Czy organizacja całej firmy, w tym działu, który ma bezpośredni kontakt z klientem sprzyja temu? Jakie są zatem biznesowe konsekwencje takiego stanu rzeczy?
Czy niezadowolony klient może być stałym klientem? Czy klient, który nie czuje się dobrze może być lojalny?